Czasem jest tak, ze jakaś zwykła, wyrwana z kontekstu wiadomość rozbudza w nas nadzieje i ciekawość. Malutki płomyczek nadziei z początku tli się jedynie bladym płomieniem. Jednak karmiony podmuchami napływających myśli rozświetla ciemne, pofałdowane wnętrza naszych serc i umysłów, pozbawiając nas jakichkolwiek wątpliwości, ze zaznamy chociażby odrobine spokoju. I dopóki się nie dowiemy rosnąca nadzieja rozbudza w nas ciekawość a co za tym idzie żądze zrozumienia. Chcemy wiedzieć więcej. Chcemy znać odpowiedzi na tak wiele pytań, które pojawiły się wraz z nadzieja. Nadzieja to nasze światełko w ciemnym tunelu, zaczynamy dodawać sobie otuchy i pocieszać się, ze przecież skoro je widzimy to tam musi być coś pięknego, pozytywnego a moze nawet raj na ziemi, w którym nic nie znaczące konflikty i przygniatające poczucie winy nie istnieje. I chcemy wiedzieć a wiec ruszamy odważnie w stronę światła z przeświadczeniem, ze nasze przeczucia są nieomylne. A tymczasem pojawiają się oczekiwania, ze przecież nie moze być inaczej niż nam się wydaje, ze nie mogliśmy się pomylić aż tak bardzo. A wiec z uporem szukamy odpowiedzi i rozwiązań, znajdujemy je. I co się okazuje?
Otóż, okazuje się, ze nie do końca jest tak jak miało być. Nadzieje były złudne a odpowiedz to wielka, gorzka pigułka do przełknięcia, którą trudno połknąć a jeszcze gorzej przetrawić. Nie tego się spodziewaliśmy, nie takie uczucia nami targnęły w poszukiwaniu rozwiązań, nie to chcieliśmy usłyszeć, nie tego oczekiwaliśmy. Mieliśmy lekko pofrunąć do krainy spokoju i zrozumienia, zostawiając za sobą wszelkie ciężary naszej duszy. No cóż, być moze nie należało mieć oczekiwań? A może czasem lepiej jest pozostawić pytania bez odpowiedzi, niż dotrzeć to tego tlącego się płomyczka na końcu tunelu i odkryć, ze on nigdy nie istniał, to tylko gra cieni. Ta nadzieja to zawsze była tylko nasza zgubna chęć zażegnania bolących konfliktów. Po raz kolejny chcieliśmy zbawić świat zmieniając innych. Po raz kolejny chcieliśmy w ukryciu zrzucić winę na innych, przymykając oczy na własne diabelskie kopytka ukryte w grzecznych bucikach. Po raz kolejny chcieliśmy się wymigać od odpowiedzialności zapominając o bestii z piekła rodem drzemiącej w najciemniejszych zakamarkach naszych diabelskich kopytek. No cóż, nie poszło po naszej myśli. Zostaliśmy brutalnie ściągnięci na ziemie z naszych nieskazitelnych obłoków, w których zwykle przebywa nasza rozmarzona głowa. Przyparci do muru nie mamy innego wyjścia jak tylko zmierzyć się z gorzką rzeczywistością. Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy i trudno nam to wszystko przetrawić, pogodzić się i zrozumieć. A jednak jest inaczej, jeszcze nie do końca wiemy jak, ale inaczej. Zyjemy w świecie, gdzie na każdym rogu głoszą, ze masz się zawsze uśmiechać jak osioł ze Shreka. Nie ważne, ze uśmiech jest wymuszony i wygląda jakbyśmy chcieli kogoś pogryźć. Masz się uśmiechać bo jeśli nie to na pewno znajdzie się jakiś samozwańczy expert który nam będzie próbował wmówić, ze mamy depresje i ktoś ma nas z tej depresji wyciągnąć, rozwiązać wszystkie nasze problemy i sprawić, ze już nigdy ale to przenigdy nie będziemy się smucić, nawet przez sekundę. A co jeśli smutek jest potrzebny na tym świecie tak samo jak szczęście? Przecież to właśnie smutna muzyka leczy blizny na duszy i uspokaja łomot zranionego serca. I to właśnie smutne obrazy przyciągają najwięcej uważnych spojrzeń i to ich autorzy otrzymują najbardziej pochlebne komentarze. I czyż nie jest prawda, ze najdłużej w pamięci tkwią nam opowieści, które wycisnęły z nas najwięcej łez i spowodowały, ze nasze serce zatrzymało się na moment pogrążone w głębokim smutku nad losem bohatera. I wreszcie, czyż nie jest prawdą, ze największe dzieła powstały pod osłoną rozgoryczenia, bo zalane potokiem szczerych łez rozkwitły bujnie przynosząc owoce zwane szczęściem. Bo moze ten smutek jest tylko niezbędnym przystankiem na drodze do szczęścia? A moze on się pojawia jako dobroczyńca, który przynosi nam bezcenny dar natchnienia, który pozwoli nam zrozumieć przedziwne prawa rządzące tym światem? A moze czasem lepiej nie próbować nic rozumieć tylko pozwolić wszystkiemu toczyć się po swojemu, bez oczekiwań, nadziei i zimnej kalkulacji? Pozdrawiam
0 Comments
|